Kiedy odczuwałam silny ból, lekarze powtarzali mi bez przerwy: „To tylko twój niepokój”.

Ta kolumna w pierwszej osobie została napisana przez Macenzie Rebelo, mieszkającą w Toronto. Więcej informacji na temat historii w pierwszej osobie można znaleźć w sekcji FAQ .
Dorastając, byłem ostrożnym dzieckiem i szkolny pedagog szybko nazwał mnie „marudą”.
Ale to nie było tylko zamartwianie się. Często miałam ataki paniki i zdiagnozowano u mnie zaburzenia lękowe, gdy miałam siedem lat.
Lęk był namacalnym uczuciem, które znałam na wskroś. Był po prostu częścią mnie od dzieciństwa.
Kilka lat później, kiedy jako osoba dorosła siedziałam na izbie przyjęć z silnym bólem w klatce piersiowej, byłam zaskoczona, gdy moje objawy zostały opisane jako objawy lęku. Z wielu doświadczeń wiedziałam, czym jest atak paniki. Ten intensywny ból w klatce piersiowej był obcy i nieznany – w 100% nie był to lęk.
Tego dnia opuściłam szpital czując się zdezorientowana i zniechęcona.
W wieku 19 lat nie byłam pewna, jak mam się o siebie zatroszczyć, ani czy w ogóle mi na to wolno.
Wiem jednak, że nie jestem sama w tym odczuciu. Kilka badań wykazało, że kobiety mogą czuć się lekceważone przez system opieki zdrowotnej i regularnie ignorowane w placówkach medycznych. W niektórych uczelniach medycznych prowadzone są szkolenia z zakresu dyskryminacji ze względu na płeć, mające na celu korygowanie uprzedzeń, niezależnie od tego, czy są one świadome, czy nie. Jednak pomimo tych rozpoznań, objawy kobiet nadal często przypisuje sięstresowi i lękowi, bez dalszej analizy medycznej.
Dla mnie jest jeszcze jeden aspekt. Mam diagnozę, że cierpię na lęk.
Chociaż lęk sam w sobie jest bardzo poważnym schorzeniem, nie należy go traktować jako ogólnego wytłumaczenia i pomijania innych potencjalnych przyczyn. Badanie przeprowadzone w 2017 roku przez Kanadyjskie Kolegium Liderów Zdrowia wykazało, że „gorsza opieka fizyczna dla osób z chorobami psychicznymi jest kolejną konsekwencją stygmatyzacji. Osoby z doświadczeniem choroby psychicznej często zgłaszają bariery w zaspokojeniu ich potrzeb w zakresie opieki fizycznej, w tym brak poważnego traktowania ich objawów w przypadku poszukiwania opieki w przypadku problemów niezwiązanych ze zdrowiem psychicznym”.
Z mojego doświadczenia wynika, że łatwo mnie zignorować – uznać za paranoika, nadwrażliwość lub przesadny lęk. Moja diagnoza lęku stała się kozłem ofiarnym – jedyną rzeczą, jaką niektórzy we mnie widzą, a przynajmniej tak mi się wydawało. Nawet przy dobrych intencjach niektórzy lekarze nie są szkoleni, by patrzeć poza pewne założenia, a to może prowadzić do szkodliwych niedopatrzeń.

Ponieważ dorastałem w rodzinie z wieloma problemami zdrowotnymi, zawsze wierzyłem, że to, co mówi lekarz, jest prawdą, nawet jeśli wydawało się to błędne.
Dlatego dzień po wizycie na ostrym dyżurze udałem się do przychodni, licząc na uzyskanie większej jasności. Ku mojemu rozczarowaniu, spotkałem się z tą samą, zmienną reakcją innego lekarza.
„Bierzesz Cipralex? Jak długo?”
Leki na lęk, które brałem od 16. roku życia, zdawały się łagodzić wszystkie objawy: ból w klatce piersiowej, wysypkę, bóle ciała i zmęczenie.
Mimo to, w ciągu następnych półtora tygodnia, cztery razy zgłaszałam się do szpitala. Rozebranie się w fartuchu i odpowiadanie na te same pytania o zdrowie, dietę i historię choroby sprawiło, że czułam się bezbronna, zawstydzona i poniżona.
Czekałam godzinami, a potem odsyłano mnie do domu bez żadnych odpowiedzi. Elektrokardiogram i badania krwi nic nie wykazały, a ja czułam się, jakbym przesadzała i marnowała czas systemu medycznego. To sprawiło, że czułam, że moja choroba to moja wina i że gdybym w jakiś sposób zdołała opanować swój lęk, wszystko by się skończyło.
W ciągu półtora tygodnia moje zdrowie gwałtownie się pogorszyło. Ciągły cykl stresu i wizyt w szpitalu nasilił moje objawy. Moja mama również stale badała moje objawy i przedstawiała je lekarzom. Ona również usłyszała tę samą odpowiedź: że to musi być mój lęk.
Znudzona tym całym kręceniem się w kółko, zabrała mnie jeszcze tego samego dnia na izbę przyjęć i tym razem nie przyjęła odmowy. Mama zażądała, żebym zrobiła prześwietlenie, jasno wyjaśniając, dlaczego potrzebuję prześwietlenia i wymieniając każdy objaw. Lekarz pogotowia, który rozpoznał mnie z poprzedniego wieczoru, zapisał mnie na prześwietlenie jeszcze tego samego wieczoru. Badanie wykazało niedrożność wielkości monety w prawym płucu.
„To może być guz, skrzep krwi lub płyn. Nie jesteśmy pewni” – powiedział lekarz.
Moim pierwszym uczuciem była ulga.
Paradoksalnie, poczułem się uspokojony, wiedząc, że faktycznie coś ze mną jest „nie tak” i że nie chodzi tylko o mój niepokój.
Ale uczucie szybko ustąpiło miejsca szokowi, a potem gniewowi. Można by tego wszystkiego uniknąć i rozwiązać kilka tygodni wcześniej, gdyby tylko ktoś uwierzył mi wcześniej i nie przepuścił leków przeciwlękowych.
W ciągu kilku godzin wykonano mi rezonans magnetyczny i zdiagnozowano zapalenie opłucnej – stan zapalny cienkiej tkanki otaczającej płuca i klatkę piersiową. Przepisano mi zastrzyk sterydowy, który natychmiast poprawił moje samopoczucie.
Znów we mnie wezbrała złość. Czy to było takie proste? Jeden zastrzyk mógłby wymazać tygodnie bólu, którego doświadczałam? Tak bardzo mnie dręczyło to, że nie mogłam zrozumieć, dlaczego lekarze ciągle powtarzają, że to mój lęk.
W końcu zdiagnozowano u mnie toczeń.
Teraz, kiedy minęło siedem lat, zastanawiam się, jak inaczej potoczyłyby się moje losy, gdybym nie miał diagnozy lękowej. Czy lekarze od samego początku traktowaliby moje objawy poważnie?
Mogę tylko spekulować, ale myślę, że moje zdrowie psychiczne odegrało rolę w zminimalizowaniu mojego bólu i przeżyć.

Pomimo moich łagodnych kontrargumentów wobec lekarzy, które wymagały ode mnie ogromnej odwagi, wychodziłam z wizyt z poczuciem przegranej w dyskusji. To moja mama stanęła w mojej obronie w kontaktach z lekarzami.
Gdyby nie jej wytrwałość, badania i instynkt, istnieje duże prawdopodobieństwo, że moje objawy tocznia by się pogorszyły. Kiedyś byłam zbyt onieśmielona systemem opieki zdrowotnej, by walczyć o swoje prawa, ale ona nauczyła mnie, jak się bronić.
Pamiętam, że jako młoda kobieta nosiłam w sobie poczucie winy, jakbym była zbyt uciążliwa dla lekarzy. Z perspektywy czasu jedyne, co bym zmieniła, to nie być wystarczająco głośną.
Masz ciekawą historię osobistą, która może przynieść zrozumienie lub pomóc innym? Chcemy ją poznać. Oto więcej informacji o tym, jak nam ją przedstawić .
cbc.ca